Tym razem proponujemy film, który zachwyca i wzrusza jednocześnie. Film o miłości, ale nie tej "landrynkowej", raczej o miłości między dwojgiem oddalonych od siebie ludzi. Film o wierze, że gdzieś tam, ktoś jednak czeka na samotną duszę...
Z pozdrowieniami dla naszej absolwentki Karoliny Bastek, zachęcamy do przeczytania jej recenzji filmu pt. "August Rush".
Muzyka jest wszędzie - trzeba ją tylko usłyszeć…
„Cudowne dziecko”(ang. August Rush) to amerykański dramat muzyczny w reżyserii Kristen Sheridan . Światowa premiera tego filmu miała miejsce w październiku 2007 roku.
Przybliżając fabułę tej produkcji, wielu z Was powie: „Banał, kolejny schematyczny wyciskacz łez podany w nudnym wydaniu wraz z banalnym hollywodzkim morałem i bajkowym zakończeniem.” Otóż nie, ta historia jest inna - podana dla widza w ciekawy sposób, również dzięki muzyce, która jest głównym motorem w filmie. Muzyce, która czaruje, wprowadza pewien element magii.
W filmie poznajemy chłopca o imieniu Evan, który kocha muzykę, a w zasadzie żyje jej każdym dźwiękiem. Jest on owocem miłości muzyków z dwóch różnych światów . Poznają się oni pewnego wieczora, a już po kilku godzinach rodzi się między nimi namiętność. Noc, po której nic już nigdy nie będzie takie samo... Los jednak nie chciał działać na korzyść kochanków. Przez surowość ojca dziewczyny i jego nadopiekuńczość młoda kobieta przez następne 11 lat nie zobaczy ani człowieka, który oddał jej serce, ani owocu tej nocy. Po owych 11 latach Evan ucieka z domu dziecka, by móc odnaleźć swoich rodziców, a pomoże mu w tym właśnie muzyka … Jest ona w tym filmie jak dla mnie wręcz idealna, wpasowuje się w każdy moment filmu, podkreśla każdą scenę, a czasem wręcz to scena podkreśla piękno piosenek. Muzyka jest można powiedzieć narratorem całego filmu.
Film nieprawdopodobny, wiele osób krytykuje go ze względu na całkowite oderwanie od rzeczywistości, a mnie właśnie to się w nim podoba. Na chwilę chociaż mogę pobyć w bajkowym świecie fantazji z soundtrackiem do każdego momentu mojego życia. Pamiętajmy jednak, że głównym motywem filmu jest przepiękna pasja, która ułatwia chłopcu odnalezienie się w wielkim świecie bez rodziców.
Na pochwałę zasługuje również gra aktorska Freddiego Highmore'a, który przekazuje niesamowitą energię, jego szczęście wręcz bije z ekranu i powoli zaraża nim widza, więc wcale zaskakującym nie jest, że za tę rolę otrzymał nagrodę Saturn w 2008 roku. Inni aktorzy również nie pozostają w tyle – np. Jonathan Rhys Meyers nadaje filmowi niesamowitą magię, pewną otoczkę, bez której obraz nie byłby już tak wciągający. Oglądając tę historię, powinniśmy usłyszeć to, co chcą nam przekazać aktorzy - nie tylko patrzeć, ale też czuć...
PS “Słyszysz? Muzyka… Wszędzie ją słyszę. W wietrze, w powietrzu,w świetle. Jest wszędzie dookoła. Musisz się tylko otworzyć. Musisz tylko słuchać...” Ten cytat dokładnie opisuje rolę muzyki w tym filmie. Słyszy się ją niemal w każdej sekundzie. Zachwyca, porywa, wzrusza, zadziwia…
Oglądając ten film przypomnijcie sobie, co to znaczy posiadać pasję. Dla jednych jest ona bardziej przyziemna, dla innych staje się drogą ucieczki przed rzeczywistością. Muzyka w tym filmie jest właśnie taką furtką i ochroną, gdzie nie liczy się nikt i nic - tylko Ty i dźwięk. Oglądając ten film, wsłuchajcie się więc w tę porywającą muzykę…