środa, 20 czerwca 2018

110 lat Ani z Zielonego Wzgórza




Dla każdego Ania Shirley jest symbolem tego, czego pragnie się w życiu: przyjaźni, akceptacji i domowego ciepła. Przede wszystkim jednak Ania symbolizuje moc wyobraźni...

W tym roku mija 110 lat od momentu pierwszego wydania książki "Ania z Zielonego Wzgórza", które ukazało się 20 czerwca 1908 roku.

Poniżej efekty pracy Dzieciaków na szóstkę, czyli projekt: 
"Złote myśli Ani Shirley" oraz recenzje książki, które udowadniają, że "Ania z Zielonego Wzgórza" to powieść nie tylko dla dziewczyn :)



















AUTORKA RECENZJI: Emilia Widera

Po przeczytaniu „Ani z Zielonego Wzgórza” miałam mieszane uczucia... Nie do końca wiedziałam, czy książka wpadła w mój gust i czy będę umiała powiedzieć o niej coś więcej... Na całe szczęście myliłam się, ponieważ książka okazała się bardzo interesująca, nawet dla mnie – osoby, która  niekoniecznie lubi czytać…
Ania - rudowłosa, samotna, potrzebująca rodzinnego ciepła dziewczynka, która jedenaście lat swojego życia spędziła w samotności, wrogości, a jej codziennością było upokorzenie w domu dziecka. Życie  bohaterki zmieniło się, gdy  trafiła na Zielone Wzgórze. Było to ogromne zaskoczenie dla rodzeństwa Cuthbertów, którzy spodziewali, że w ich domu zagości chłopczyk. Mimo zdziwienia zatrzymali Anię, pokochali i nigdy nie żałowali swojej decyzji. Dziewczynka u Maryli i Mateusza odnalazła prawdziwy dom, najlepszą przyjaciółkę, a przede wszystkim miejsce, gdzie można snuć  marzenia, bo przecież  Ania miała wspaniałą, bujną wyobraźnię, przez którą często wpadała w kłopoty.
Czytając  tę książkę, na mojej twarzy gościł uśmiech, a w oczach niejednokrotnie pojawiały się  łzy. Nie umiem sobie wyobrazić, jak można nie lubić Ani Shirley. Jej historia bardzo dużo mnie nauczyła, pokazała że nawet z największego dołka można wyjść z uniesioną głową. Książka uczy kochać, realizować się i spełniać marzenia – na pewno  jest godna przeczytania i polecenia.



AUTORKA RECENZJI: Kinga Kubat

Ostatnio przeczytałam książkę autorstwa Lucy Maud Montgomery pt. „Ania z Zielonego Wzgórza”. Jest to opowieść o Ani, która miała bardzo trudne dzieciństwo, ale z czasem wszystko w jej życiu zaczęło  się układać i zmieniać na lepsze.
                Przypadek sprawił, że trafiła na Zielone Wzgórze. Została tam przygarnięta przez Marylę i Mateusza Cuthbertów- rodzeństwo, które potrzebowało kogoś do pomocy w gospodarstwie. Liczne przygody Ani  są opisane w sposób humorystyczny. Bohaterka ma bardzo bujną wyobraźnię i talent do „pakowania się” w kłopoty. Nikt, kto przeczytał tę książkę, nie zapomni  sceny, gdy Ania przypadkiem upiła Dianę lub gdy zafarbowała sobie włosy na zielono.      
                Anię poznajemy w wieku jedenastu lat. Już wtedy była sierotą, jej rodzice umarli, kiedy miała trzy miesiące. Od śmierci rodziców do zamieszkania u Cuthbertów  Anię wychowywały różne rodziny, w których głównie opiekowała się dziećmi. Pobyt Ani na Zielonym Wzgórzu sprawiał rodzeństwu wiele kłopotów wychowawczych. Chociaż często ściągała na siebie nieszczęścia, szybko wkradła się do serc Mateusza i Maryli. Mieszkańcy Avonle’a początkowo nie mieli dobrej opinii na temat sieroty, lecz po pewnym czasie polubili ją za jej urok i naturalność.
                Od kiedy zaczęła chodzić do szkoły, zyskała wielu kolegów. Za swoją przyjaciółkę od serca uznawała Dianę, ponieważ zawsze sobie pomagały i od razu złapały ze sobą dobry kontakt. Na początku swojej nauki Ania nie uczyła się za dobrze, ale w dowód wdzięczności za miłość Mateusza i Maryli robiła wszystko, by byli z niej dumni. W nagrodę za swoją ciężką pracę dostała się do wymarzonej szkoły średniej. Książka kończy się, gdy siedemnastoletnia Ania kończy szkołę, otrzymując dyplom nauczycielki nauczania początkowego.
                „Ania z Zielonego Wzgórza’’ to pierwsza z cyklu książek o Ani, które znane są na całym świecie. Ta powieść bawi, ale także uczy. Historia Ani pokazuje, że życie może odmienić się w nawet najgorszym momencie, a dzięki wierze we własne siły można zajść daleko.



 AUTOR RECENZJI: Kamil Sancar

Ania z Zielonego Wzgórza” to książka autorstwa pisarki Lucy Maud Montgomery, która zapoczątkowała serię książek opowiadających o przygodach Ani. Wydana w 1908 roku powieść wywołała u czytelników mieszane odczucia.
     Akcja powieści rozgrywa się na Wyspie Księcia Edwarda w latach 70-tych XIX wieku. Niektóre osoby twierdzą, że jest to książka godna polecenia, a inni uważają, iż jest to lektura tylko dla dziewczyn. Zaczynając ją czytać, nie wiedziałem o tej książce nic, podobnie było z opiniami innych. Z tych powodów przed rozpoczęciem czytania jak i po pierwszym  rozdziale miałem co do niej obawy i przedwcześnie ją „skreśliłem”, twierdząc, że niczego w sobie nie ma i jest nudna. Moje zdanie zmieniło się jednak o 180 stopni, gdy po raz pierwszy pojawiła się główna bohaterka, czyli Ania. Niewiele czasu mi zajęło, by się z nią utożsamić, a dodam, że w moim przypadku nigdy wcześniej się to nie zdarzyło…
     Ania to bardzo energiczna dziewczyna oraz zdolna uczennica z bujną wyobraźnią. Ma kilka przyjaciółek, w tym jedną najlepszą - Dianę Barry. Jest to rówieśniczka Ani o pięknych ciemnych włosach oraz mająca dołeczki, które bardzo chciała mieć Ania.    
     Ania to „magnes na kłopoty”, dosyć często zaliczała wpadki, które ją kształciły na lepszą osobę. Jej opiekunowie to jedni z najważniejszych bohaterów - czyli dobroduszny i sympatyczny Mateusz Cuthbert oraz stanowcza i zdyscyplinowana Maryla  Cuthbert, która odgrywała olbrzymią rolę w wychowywaniu Ani.    
     W powieści miały miejsce „romantyczne” momenty Ani z Gilbertem Blythe, którzy zostali pod koniec książki przyjaciółmi, mimo iż byli swoimi wrogami ze względu na to, że Gilbert swego czasu nazwał ją „marchewką” przy klasie, wyśmiewając jej rude włosy. Kilka wydarzeń zawartych w powieści miało swoje skutki w przyszłości, jak np. przykra śmierć Mateusza na zawał serca spowodowana bankructwem banku i tym samym stratą wszystkich oszczędności.   
     Książki poświęcone Ani okazały się mieć tylu miłośników, że w Kanadzie zostało odwzorowane i wybudowanie Zielone Wzgórze.
     Moim zdaniem „Ania z Zielonego Wzgórza” to powieść bez wad i jak na razie najlepsza lektura, jaką miałem okazję czytać. Uważam, że jest to książka dla wszystkich, nie tylko dla dziewczyn. Przygody Ani zaciekawiły mnie na tyle mocno, że jestem w trakcie czytania drugiej części, czyli „Ani z Avonlea”.


wtorek, 19 czerwca 2018

UBRANI W KSIĄŻKĘ - Sleeveface



Nasze WYZWANIE CZYTELNICZE polegało na wykonaniu fotografii techniką sleeveface, czyli zdjęcia z zasłoniętą przez okładkę książki częścią ciała.
W efekcie czego można było otrzymać złudzenie prezentujące bardzo ciekawe połączenie sylwetki fotografowanej osoby z ukrytym książkowym alter ego…


Oto moi cudowni Gimnazjaliści z klasy 2e, 3e i 3a ubrani w książkę…





























niedziela, 17 czerwca 2018

Słowem malowane - WYNIKI KONKURSU



UWAGA! UWAGA !

Miło nam poinformować, że 
w POWIATOWYM KONKURSIE 
NA ILUSTRACJĘ DO KSIĄŻKI 
"Słowem malowane"
której organizatorem była Szkoła Podstawowa nr 45

I MIEJSCE zajęła Aleksandra Gerc (SP 45)
II MIEJSCE - Klaudia Czeluśniak (SP 3)

WYRÓŻNIENIA natomiast otrzymały:
Aleksandra Grabska (SP 3)
i Aleksandra Zielińska (SP 3)


Wszystkim zwyciężczyniom gratulujemy kreatywności 




wtorek, 12 czerwca 2018

Złodziejka książek




Autorka  recenzji: KAROLINA ŁUCZAK


Pokochać słowa

      Piękna, wzruszająca, ciepła. "Złodziejka książek" to wyreżyserowana przez Briana Percivala ekranizacja bestsellerowej powieści australijskiego pisarza - Markusa Zusaka - o tym samym tytule. W swojej produkcji reżyser ukazuje życie codzienne Niemców podczas drugiej wojny światowej - nie analizuje stanu ich umysłów, nie zagłębia się w ich, można rzec, bezmyślne podążanie za Hitlerem. Pokazuje rozterki, rozdarcie społeczeństwa, zwykłe, codzienne czynności.
      Akcja filmu zaczyna się w roku 1938 - wtedy też poznajemy dziewięcioletnią Liesel Meminger (Sophie Nélisse), której dorastania jesteśmy później świadkami. Dziewczynka podejmuje próby zachowania człowieczeństwa w okresie nazistowskiego terroru. W jaki sposób? Uciekając w świat książek, oddając się miłości do słowa pisanego...
       Liesel i jej młodszy brat - Werner - są dziećmi komunistów. Tracą ojca i zostają odebrani matce. Kiedy podróżują do fikcyjnego Molching na przedmieściach Monachium, gdzie mają trafić do małżeństwa Hubermannów, chłopiec staje się ofiarą Śmierci - nieszablonowego narratora, który już na początku filmu swoim lirycznym głosem przypomina nam, że wszyscy umrzemy. Werner zostaje pochowany przy torach, gdzie Liesel, pod wpływem impulsu, "kradnie" pierwszą książkę. Dziewczynka nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że jest to "Podręcznik grabarza" - nie potrafi czytać, przez co staje się później obiektem kpin. W jej obronie staje "chłopiec o żółtych jak cytryna włosach" - Rudy (Nico Liersch), z którym Liesel się zaprzyjaźnia. Drwiny stają dla dziewczynki motywacją do nauki i dzięki pomocy przybranego ojca (w tej roli Geoffrey Rush) szybko nabywa umiejętność czytania. Staje się ona nie tylko jej hobby, ale również, a może i przede wszystkim, sposobem na radzenie sobie z wojenną codziennością.
        Brian Percival w swoim filmie skupia się na losach Liesel i jej rówieśników. Ukazuje naznaczone strachem i głodem dzieciństwo. Dzieciństwo spędzone w nazistowskiej szkole. Niepewność, rozterki. Dzieci nie rozumieją wielu rzeczy - dlaczego palone są książki, dlaczego należy podążać za Hitlerem, dlaczego o niektórych rzeczach nie wolno rozmawiać. Ich poglądy są podzielone, dlatego dochodzi do nieprzyjemnych sytuacji.
        Środowisko dorosłych również się dzieli. To, jak są traktowani, panująca sytuacja sprawia, że zaczynają się poddawać, przyswajają to, co jest do nich kierowane, stają sie marionetkami, za których sznurki pociąga Hitler, któremu są oddani, za którym podążają, który odurza ich umysły. Niektórzy próbują się wyłamywać, sprzeciwiać, jednak wiąże się to z niebezpieczeństwem.
        Sposób Liesel okazuje się być najlepszym z możliwych. Czytanie pozwala jej stworzyć swój własny świat, uciec od tej szarej rzeczywistości, nawiązać relacje - np. z Maksem (Ben Schnetzer) - Żydem, którego w swojej piwnicy ukrywają Hubermannowie. Dziewczynka zaprzyjaźnia się z nim przez wspólną lekturę, ratuje go, czytając "pożyczone" (jak twierdzi) od żony burmistrza książki. To właśnie Maks obdarowuje Liesel niezwykłą książką - tomem "Mein Kampf" z zamalowanymi na biało stronami. Zachęca ją do tworzenia własnych historii.
        Świetny scenariusz, genialna gra aktorska. "Złodziejka książek" to wyjątkowy film. W nieszablonowy sposób ukazuje czasy II wojny światowej. Muzyka zapada w pamięć, buduje nastrój, historia wzrusza, wprawia w zadumę. Jedynym niedociągnięciem są wypowiadane w języku angielskim dialogi, które nieco psują efekt, jednak cała reszta zdecydowanie to rekompensuje. Podjęta tematyka skłania do refleksji. "Złodziejka książek" jest produkcją wartą polecenia. Każdemu.







Stowarzyszenie umarłych poetów





AUTORKA RECENZJI: OLIWIA KSIĄŻEK



      Każde pokolenie chce zmienić świat... - 

recenzja filmu  

"Stowarzyszenie umarłych poetów"

           
          Film wyreżyserowany przez Petera Weira z pewnością zajmuje wyjątkowe miejsce w sercach wielu widzów. Niejednokrotnie, śledząc różne zaufane strony internetowe zajmujące się tematyką kinematografii, możemy natrafić na dużo opinii twierdzących, iż był on dla osób dorastających w latach 90 filmem kultowym. Zresztą ilość otrzymanych nagród i nominacji mówi sama za siebie. Nie dziwi mnie zatem fakt, że Tom Shulman  za ową perełkę otrzymał Oscara w kategorii „najlepszy scenariusz oryginalny”.
          Akcja filmu rozpoczyna się jesienią 1959 roku podczas uroczystości rozpoczęcia nowego roku szkolnego w jednej z najlepszych  uczelni dla chłopców w Anglii  - Welton Academy. Poznajemy w tym czasie głównych, młodych bohaterów, mianowicie Neila Perry’ego (Robert Sean Leonard), Todda Andersona (Ethan Hawke), Knoxa Overstreet (Joshua Charles), Charlesa Daltona (Gale Hans), Richarda Camerona (Dylan Kussman), Stevena Meeksa (Allelon Ruggiero) oraz Gerarda Pittsa (James Waterson). Grupa chłopców musi wspólnie udźwignąć wyniosłe wobec nich oczekiwania rodziców, niemożliwość posiadania własnego zdania oraz przede wszystkim wielki ciężar czterech filarów konserwatywnej akademii: honor, tradycja, dyscyplina i doskonałość. Z pomocą  uczniom  wyrusza absolwent potocznie nazywanego w filmie ”piekła”. Nowy, kontrowersyjny nauczyciel literatury John Keating - w tej roli znakomity Robin Williams - wbrew surowym zasadom oraz programowi nauczania pokazuje licealistom, jak ważną wartością jest świadomość i umiejętność samodzielnego kierowania swoim życiem i oczywiście poezja.
          Moim zdaniem owoc pracy Weira i Shulmana, mimo tego, że został nakręcony w 1989 roku nadal porusza aktualne problemy, z którymi niemała część młodzieży się boryka. Ciągłe porównywanie, niemożliwość wypełnienia swoich  aspiracji, krytyka i tym podobne. Oczywiście nie jest to jedyna problematyka. Miłym zaskoczeniem było dla mnie nawoływanie do modernizacji edukacji i zrezygnowania ze starych metod nauczania.
          Zdecydowanie uwielbiam ten film za relacje między bohaterami, które wypadły bardzo autentycznie. Z pewnością znalazłyby się osoby, które zidentyfikowałyby się z niektórymi bohaterami. Plusem jest również to, że żaden bohater nie jest przerysowany. Według mnie największym jednak atutem filmu jest rola Robina Williamsa. Podczas lekcji kapitana Keatinga czułam się,  jakbym siedziała w jednej z ławek. Z czystym sumieniem mogę polecić ten film każdemu.



Autorka recenzji: WIKTORIA BAMBYNEK


Czego się spodziewać po „Stowarzyszeniu umarłych poetów”?


          Film pt. „Stowarzyszenie umarłych poetów” opowiada o losach uczniów oraz nauczycieli w męskiej szkole z internatem w Anglii. W fabule najważniejsza jest poezja oraz nauczyciel, który o niej naucza.
          Akcja filmu rozgrywa się w 1959 roku we wrześniu, kiedy to rozpoczyna się kolejny rok szkolny w renomowanej Welton Academy. Szkoła ma bardzo surowe zasady i chłopcy czują się przytłoczeni ilością nauki i brakiem zabawy. Wszystko zmienia się, gdy do grona pedagogicznego dołącza nowy nauczyciel literatury – John Keating.
          Na pierwszy rzut oka film wydaje się błahym zapychaczem czasu dla nastolatków, ale kiedy zaczniemy oglądać go dokładnie i spróbujemy zrozumieć bohaterów, zaczynamy rozumieć, dlaczego zasłużył na Oscara.
          Główną problematyką jest niezrozumienie nastolatków przez dorosłych oraz próba ustawienia młodym życia bez pytania ich o zgodę. Neill Perry zawsze robił wszystko, czego oczekiwał od niego ojciec. Nawet porzucił rolę redaktora gazetki, którą lubił, ponieważ tamten powiedział mu, że ma za dużo zajęć dodatkowych. Za to zawsze cichy i nikomu niesprzeciwiający się Todd Anderson musiał być najlepszy na roku, zwłaszcza że jego brat postawił poprzeczkę bardzo wysoko.
          Po pewnym czasie nastolatkowie mają dość rygoru i niezrozumienia i decydują się na mały bunt, który realizują poprzez odnowienie Stowarzyszenia umarłych poetów dla miłośników poezji, w którym był kiedyś Keating. Co każdy piątek, wymykają się do groty w lesie i czytają tam wiersze, które znaleźli w minionym tygodniu.
          Każdy z nas miał okres w swoim życiu, w którym chciał się zbuntować i pokazać innym, jaki jest niezależny. Film pokazuje nam, jak to jest złamać zasady i ponieść konsekwencje, ale w bardziej rozrywkowej niż poważnej formie.
Oprócz tego w filmie jest wspaniale oddana przyjaźń pomiędzy chłopakami i rozwijanie pasji choćby i za najwyższą cenę oraz fakt, że każdy z nas potrzebuje co jakiś czas jakiejś formy rozrywki.
             Ogromnym plusem jest genialnie dobrana obsada, gdzie m.in. w rolę nauczyciela literatury wciela się dobrze wszystkim znany Robin Williams, który nie tylko w tym, ale również w wielu innych filmach pokazał, że potrafi sprawić, że coś nudnego przemieni się w rzecz ciekawą i wciągającą.
            Warto zwrócić też uwagę na grę aktorską Roberta Leonarda, który wcielił się w rolę Neila Perry'ego. Pomimo że nie był to jego filmowy debiut, to nie miał on dużego bagażu aktorskiego, a mimo to poradził sobie wspaniale i jego emocje w rozmowie z ojcem wyglądały bardzo prawdziwie.
             Uważam, że pomimo iż w „Stowarzyszeniu umarłych poetów” nie ma za wiele akcji ani nagłych zwrotów, to jest to film poruszający do głębi i wart obejrzenia zarówno przez dorosłych, jak i nastolatków. Mimo że powstał prawie dwadzieścia lat temu to jego problematyka i ich rozwiązanie idealnie wpasowują się w XXI wiek. Serdecznie polecam go każdemu.





Autorka recenzji: ALICJA SZWAJNOS                               


Czy poeci na pewno umarli?


            ,,Stowarzyszenie Umarłych Poetów" to amerykański dramat filmowy z 1989 roku w reżyserii Petera Weira. Na podstawie scenariusza tego filmu Nancy H. Kleinbaum napisała książkę o takim samym tytule.
            Film ten jest opowieścią o losach uczniów i nauczycieli w jednej z angielskich szkół. Akcja toczy się w 1959 roku głównie w Welton Acamedy. Jest to jedna z najlepszych elitarnych uczelni, bardzo dobrze przygotowująca młodych chłopców do studiów, lecz trzymająca się starych zasad i reguł. W pewnym momencie do grona nauczycieli dołącza profesor John Keating. Charyzmatyczny nauczyciel języka angielskiego w konserwatywnym liceum stara się wpoić uczniom miłość do sztuki i literatury oraz ideę ,,carpe diem".
            Główny aktor, Robin Williams, świetnie wciela się w postać profesora Keatinga. Nauczyciel, który dla uczniów staje się swego rodzaju przewodnikiem, wskazującym im właściwą, życiową drogę. Mistrzoska gra Robina Williamsa sprawia, iż widz odnosi wrażenie, że profesor Keating istniał naprawdę. Według mnie aktor pokazał niemal cały kunszt swojego aktorskiego talentu, ponieważ odtwarzana rola była trudna i wymagała sporego zaangażowania.
            Całość tego dramatycznego obrazu ogląda się z ogromnym napięciem i fascynacją. Nastrój akcji podkreśla doskonała, przejmująca oprawa muzyczna. Jej autorem jest Maurice Jarre - jeden z wybitnych, francuskich kompozytorów muzyki filmowej.
            Uważam, że ta realizacja filmowa pobudza naszą wyobraźnię i zmusza do refleksji, zastanowienia się nad istotą życia, które nie trwa wiecznie i kiedyś przeminie, a nasze niespełnione pragnienia wraz z nim odejdą w zapomnienie. Zastosujmy się więc do rad Johna Keatinga  i wprowadźmy je w życie. Postarajmy się żyć chwilą! ,,Carpe diem", ,,Chwytajmy dzień" - niech to będzie nasze motto...





sobota, 2 czerwca 2018

Konkurs na ilustrację do książki - NAJLEPSI Z NAJLEPSZYCH :)


Słowem malowane
POWIATOWY KONKURS 
NA ILUSTRACJĘ DO KSIĄŻKI



10 naszym zdaniem najlepszych prac :)
Oceniając ilustracje, wzięliśmy pod uwagę 4 kategorie: 
- zgodność z tematem, 
- staranność wykonania, 
- Waszą kreatywność 
- oraz ogólne wrażenie estetyczne.



ILUSTRACJA nr 1
AUTORKA PRACY: ALEKSANDRA GERC
klasa 6, Szkoła Podstawowa nr 45 w Bytomiu     
ILUSTRACJA DO KSIĄŻKI: 
Antoine’a de Saint Exupery’ego: „Mały Książę

"Powoli zrozumiałem, Mały Książę, twoje smutne życie. Od dawna jedyną rozrywką był dla ciebie urok zachodów słońca. Ten nowy szczegół twego życia poznałem czwartego dnia rano, gdyś mi powiedział:
- Bardzo lubię zachody słońca. Chodźmy zobaczyć zachód słońca.
- Ale trzeba poczekać.
- Poczekać na co?
- Poczekać, aż słońce zacznie zachodzić.
Początkowo zrobiłeś dziwną minę, a później zrozumiałeś i rzekłeś:
- Ciągle mi się wydaje, że jestem u siebie."



ILUSTRACJA nr 2
AUTORKA PRACY: KLAUDIA CZELUŚNIAK
klasa 2 gimnazjum, Szkoła Podstawowa nr 3 w Bytomiu      
ILUSTRACJA DO KSIĄŻKI: 
Antoine’a de Saint Exupery’ego: „Mały Książę

"Mały Książę nie mógł powstrzymać swego podziwu:
- Ależ Pani jest piękna!
- Prawda - odpowiedziała Róża ze słodyczą. - I do tego urodziłam się równocześnie ze słońcem… 
Mały Książę dobrze odgadł, że Róża nie jest zbyt skromna, ale była przecież taka wzruszająca!".



ILUSTRACJA nr 3
AUTORKA PRACY: OLIWIA PROKOP
klasa 2 gimnazjum, Szkoła Podstawowa nr 3 w Bytomiu      
ILUSTRACJA DO KSIĄŻKI:
Antoine’a de Saint Exupery’ego: „Mały Książę


"Pokazałem moje dziełko dorosłym, pytając czy mój rysunek ich przeraża. Na moje pytanie odparli: 
- Dlaczegóż to kapelusz miałby nas przerażać? Na moim rysunku nie było kapelusza. Ukazywał on węża boa w trakcie trawienia słonia. W takim razie narysowałem wnętrze węża boa, żeby  umożliwić dorosłym zrozumienie sprawy". 



ILUSTRACJA nr 4
AUTORKA PRACY: ALEKSANDRA GRABSKA
klasa 3 gimnazjum, Szkoła Podstawowa nr 3 w Bytomiu  
ILUSTRACJA DO KSIĄŻKI: 
"SZÓSTKA WRON" autorstwa: Leigh Bardugo

"Kaz Brekker nie potrzebował powodu. Tak szeptano na ulicach Ketterdamu, w karczmach i kawiarniach, w ciemnych i krwawiących zaułkach dzielnicy rozkoszy znanej jako Baryłka. Chłopak, którego nazywano Brudnorękim nie potrzebował powodu, tak samo jak nie potrzebował pozwolenia - żeby złamać nogę, zerwać sojusz albo jedną kartą odmienić czyjś los. Oczywiście mylili się, rozmyślała Inej, przechodząc mostem nad czarnymi wodami Beurscanal na opustoszały główny rynek przed Giełdą. Każdy akt przemocy był rozmyślany, a każda przysługa wiązała lepiej od sznura. Kaz zawsze miał powód - tyle, że Inej nie była przekonana, czy to na pewno dobry powód. Zwłaszcza tej nocy..."



ILUSTRACJA nr 5
AUTORKA PRACY: ALEKSANDRA ZIELIŃSKA
klasa 3 gimnazjum, Szkoła Podstawowa nr 3 w Bytomiu 
ILUSTRACJA DO KSIĄŻKI:
Andrzeja Sapkowskiego: "WIEDŹMIN - MIECZ PRZEZNACZENIA

"Wiedźmin podszedł, przyglądając się w milczeniu. Widział jej lewe ramię, trochę wyższe od prawego. Nos, odrobinę za długi. Usta, nieco zbyt wąskie. Podbródek, nieco zbyt cofnięty. Brwi, za mało regularne. Oczy... Widział zbyt wiele szczegółów. Zupełnie niepotrzebnie".



ILUSTRACJA nr 6
AUTORKA PRACY: MAGDALENA ŁUCZAK
klasa 3 gimnazjum, Szkoła Podstawowa nr 45 w Bytomiu 
ILUSTRACJA DO KSIĄŻKI: 
Ernesta Hemingway'a: "STARY CZŁOWIEK I MORZE"

"Był starym człowiekiem, który łowił ryby na Golfstromie., pływając samotnie łodzią i oto już od osiemdziesięciu czterech dni nie schwytał ani jednej. Przez pierwsze czterdzieści dni pływał z nim pewien chłopiec. Ale po czterdziestu jałowych dniach rodzice oświadczyli mu, że stary jest teraz bezwzględnie i ostatecznie "salao", co jest najgorszą formą określenia "pechowy" i chłopiec na ich rozkaz popłynął inną łodzią. Smuciło go to, że stary co dzień wraca z pustą łodzią, więc zawszeprzychodził i pomagał mu odnosić zwoje linek albo osęk i harpun, i żagiel owinięty dokoła masztu. Żagiel był wyłatany workami mąki, a zwinięty wyglądał jak sztandar nieodmiennej klęski".




ILUSTRACJA nr 7
AUTORKA PRACY: MICHALINA SZCZEŚNIAK,
klasa 6, Szkoła Podstawowa nr 45 w Bytomiu
ILUSTRACJA DO KSIĄŻKI:
Spirit animals. Wzlot i upadek” Eliota Schrefera


Po wszechobecnym upale i piachu pustyni wnętrze 
oazy  wydawało się wyjątkowo i piękne. Woda biła z ziemi 
pośrodku polany,  tworząc migoczący staw. 
Wokół rosły jaskrawozielone mchy i paprocie, nad którymi 
zwieszały się gałęzie pustynnych wierzb. Na skraju laguny 
spacerowały pawie o kolorowych jak klejnoty ogonach, lśniących 
czerwienią i zielenią”.



ILUSTARCJA nr 8 
AUTORKA PRACY: AMELIA WILK
klasa 6, Szkoła Podstawowa nr 45 w Bytomiu     
ILUSTRACJA DO KSIĄŻKI: 
Antoine’a de Saint Exupery’ego: „Mały Książę


"W ten sposób dowiedziałem się drugiej, ważnej rzeczy, że palneta, z której pochodził Mały Książę była niewiele większa od zwykłego domu. Ta wiadomość nie zdziwiła mnie. Wiedziałem dobrze, że oprócz dużych planet - takich jak Ziemia, Mars, Wenus, którym nadano imiona, są setki innych, takich małych, że z wielkim trudem można je zobaczyć przez teleskop".




ILUSTRACJA nr 9
AUTOR PRACY: DAWID NIKLEWSKI,
klasa 4, Szkoła Podstawowa nr 3 w Bytomiu     
ILUSTRACJA DO KSIĄŻKI: 
Ricka Riordana: "PERCY JACKSON I BOGOWIE OLIMPIJSCY"


"Posejdon - grecki bóg mórz i innych zbiorników wodnych, huraganów, trzęsień ziemi, burz, a także ojciec koni. Mąż Amfitryny. Jest synem tytanów, Kronosa i Rei, bratem Zeusa i Hadesa. Wchodzi w skład wielkiej trójki. Jego rzymskim odpowiednikiem jest Neptun. Poświęcone mu zwierzęta to delfin, koń i byk, a jego świętym drzewem jest sosna. To ojciec Percy'ego Jacksona, Tysona, Trytona, Chrysaora i Kymopolei. Posejdon jest ogólnie życzliwym bogiem, mimo że podziela wiele cech charakterystycznych dla Zeusa - dumę, upór, temperament i porywczość. Posejdon jest bardzo opiekuńczy i posiada ludzką osobowość. Percy odziedziczył po nim wiele cech".



ILUSTRACJA nr 10
AUTORKA PRACY: GABRIELA JASKUŁA
klasa 3 gimnazjum, Szkoła Podstawowa nr 3 w Bytomiu     
ILUSTRACJA DO KSIĄŻKI:
"DZIEDZICZKA ŻYWIOŁÓW"


"Był to jeden z ostatnich, ciepłych dni tego lata. Rose siedziała, jak zwykle przy swoim białym fortepianie, grając nikomu nieznaną melodię. Jej pokój miał granatowe ściany i duże okno z widokiem na ogród (...)
Tego dnia była wyjątkowo zła, ponieważ matka obwieściła jej, że następnego dnia jedzie do nowej szkoły, w kompletnie innym kraju. Dziewczyna była wściekła. Tutaj w Ludens in Astris widziała swoją przyszłość, zresztą nigdy nie była w sąsiednim mieście, a co dopiero w innym państwie. W nowym miejscu miała nabyć nowe umiejętności, a może nawet zdobyć nowych znajomych. Rose nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć (...)
Rose, co prawda z wyglądu faktycznie bardzo różniła się od swoich rówieśników, dlatego że ubierała się głównie na czarno, miała granatowe włosy, a jej oczy z niewiadomych przyczyn były fioletowe, ale nadal była zwykłą szesnastolatką z mało znanej miejscowości, a teraz wszystko miało się zmienić".


WYNIKI KONKURSU JUŻ WKRÓTCE :)