wtorek, 12 czerwca 2018

Złodziejka książek




Autorka  recenzji: KAROLINA ŁUCZAK


Pokochać słowa

      Piękna, wzruszająca, ciepła. "Złodziejka książek" to wyreżyserowana przez Briana Percivala ekranizacja bestsellerowej powieści australijskiego pisarza - Markusa Zusaka - o tym samym tytule. W swojej produkcji reżyser ukazuje życie codzienne Niemców podczas drugiej wojny światowej - nie analizuje stanu ich umysłów, nie zagłębia się w ich, można rzec, bezmyślne podążanie za Hitlerem. Pokazuje rozterki, rozdarcie społeczeństwa, zwykłe, codzienne czynności.
      Akcja filmu zaczyna się w roku 1938 - wtedy też poznajemy dziewięcioletnią Liesel Meminger (Sophie Nélisse), której dorastania jesteśmy później świadkami. Dziewczynka podejmuje próby zachowania człowieczeństwa w okresie nazistowskiego terroru. W jaki sposób? Uciekając w świat książek, oddając się miłości do słowa pisanego...
       Liesel i jej młodszy brat - Werner - są dziećmi komunistów. Tracą ojca i zostają odebrani matce. Kiedy podróżują do fikcyjnego Molching na przedmieściach Monachium, gdzie mają trafić do małżeństwa Hubermannów, chłopiec staje się ofiarą Śmierci - nieszablonowego narratora, który już na początku filmu swoim lirycznym głosem przypomina nam, że wszyscy umrzemy. Werner zostaje pochowany przy torach, gdzie Liesel, pod wpływem impulsu, "kradnie" pierwszą książkę. Dziewczynka nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że jest to "Podręcznik grabarza" - nie potrafi czytać, przez co staje się później obiektem kpin. W jej obronie staje "chłopiec o żółtych jak cytryna włosach" - Rudy (Nico Liersch), z którym Liesel się zaprzyjaźnia. Drwiny stają dla dziewczynki motywacją do nauki i dzięki pomocy przybranego ojca (w tej roli Geoffrey Rush) szybko nabywa umiejętność czytania. Staje się ona nie tylko jej hobby, ale również, a może i przede wszystkim, sposobem na radzenie sobie z wojenną codziennością.
        Brian Percival w swoim filmie skupia się na losach Liesel i jej rówieśników. Ukazuje naznaczone strachem i głodem dzieciństwo. Dzieciństwo spędzone w nazistowskiej szkole. Niepewność, rozterki. Dzieci nie rozumieją wielu rzeczy - dlaczego palone są książki, dlaczego należy podążać za Hitlerem, dlaczego o niektórych rzeczach nie wolno rozmawiać. Ich poglądy są podzielone, dlatego dochodzi do nieprzyjemnych sytuacji.
        Środowisko dorosłych również się dzieli. To, jak są traktowani, panująca sytuacja sprawia, że zaczynają się poddawać, przyswajają to, co jest do nich kierowane, stają sie marionetkami, za których sznurki pociąga Hitler, któremu są oddani, za którym podążają, który odurza ich umysły. Niektórzy próbują się wyłamywać, sprzeciwiać, jednak wiąże się to z niebezpieczeństwem.
        Sposób Liesel okazuje się być najlepszym z możliwych. Czytanie pozwala jej stworzyć swój własny świat, uciec od tej szarej rzeczywistości, nawiązać relacje - np. z Maksem (Ben Schnetzer) - Żydem, którego w swojej piwnicy ukrywają Hubermannowie. Dziewczynka zaprzyjaźnia się z nim przez wspólną lekturę, ratuje go, czytając "pożyczone" (jak twierdzi) od żony burmistrza książki. To właśnie Maks obdarowuje Liesel niezwykłą książką - tomem "Mein Kampf" z zamalowanymi na biało stronami. Zachęca ją do tworzenia własnych historii.
        Świetny scenariusz, genialna gra aktorska. "Złodziejka książek" to wyjątkowy film. W nieszablonowy sposób ukazuje czasy II wojny światowej. Muzyka zapada w pamięć, buduje nastrój, historia wzrusza, wprawia w zadumę. Jedynym niedociągnięciem są wypowiadane w języku angielskim dialogi, które nieco psują efekt, jednak cała reszta zdecydowanie to rekompensuje. Podjęta tematyka skłania do refleksji. "Złodziejka książek" jest produkcją wartą polecenia. Każdemu.