poniedziałek, 28 grudnia 2015

LEKTUROMANIA_praca konkursowa nr 4


Ósma planeta

Ósma planeta była zamieszkiwana przez Pesymistę. Planeta ta była w porównaniu z innymi bardzo duża, ale raczej mniejsza od Ziemi. Ciemna, przeważały na niej szare barwy. Wszystko tutaj było ciemne i smutne. Nawet Tulipan wyrastający z ziemi był uschnięty. Znajdowało się tam również krzesło i łóżko. Gdy Pesymista zobaczył Małego Księcia, od razu zrobił smutną, wręcz zawiedzioną minę, że jakiś człowiek znów będzie zawracał mu głowę.
 – Czego tu chcesz? – zapytał Pesymista.
– Zobaczyłeś mnie po raz pierwszy i zwracasz się do mnie w taki sposób? Dlaczego? – zapytał Mały Książę.
– Widzisz... – rozpoczął depresyjnie Pesymista – Taki już jestem, ciągle smutny i uszczypliwy.
– Uśmiechnij się, to Ci pomoże – doradził mu Mały Książę.
– A jak to zrobić? – spytał Pesymista. Myślał, że ludzie są mu niepotrzebni, jednak po krótkim czasie zrozumiał, jak to miło nawiązać z kimś kontakt. W głębi duszy Pesymista polubił Księcia, jednak nie wiedział, jak mu to powiedzieć, po prostu nie umiał wyrazić swoich uczuć.
– Nie uśmiechałeś się nigdy? – zapytał z niedowierzaniem Mały Książę.
– Chyba nigdy, nie przypominam sobie, chociaż może kiedyś, w dzieciństwie… W sumie nawet nie wiem, co to znaczy uśmiechać się... – wykrztusił Pesymista
– To nie takie trudne, musisz pomyśleć o czymś miłym i uśmiech sam pojawi się na Twojej twarzy – wytłumaczył mu Książę.
– Nie rozmawiajmy o tym, nie umiem i koniec! – wykrzyknął z poirytowaniem Pesymista.
– Dobrze, nie denerwuj się tak. Jest tu ktoś oprócz Ciebie?
– Nie, nie ma nikogo, jestem sam jak palec... – zaczął wstydliwym tonem – Kiedyś, parę lat temu było tu jeszcze kilka osób, lecz uciekły stąd.
– Dlaczego?
– Widzisz tę planetę, tę u góry? Zamieszkuje ją od dawna Pijak. Ludzie zaczęli uciekać, ponieważ Pijak zaczął zrzucać swoje butelki na moją planetę i Ci ludzie mieli tego dość.
– Ciekawe..., ale zostawmy tę sprawę – powiedział Książę.
– Dobrze, czy wiesz jak zostać szczęśliwym? – szepnął Pesymista.
Mały Książę odpowiedział mu, lecz Pesymista go nie słuchał, zaczął opowiadać różne historie ze swojego życia. Książę znudzony tym wszystkim w pewnym momencie pomyślał o swojej róży, wyraźnie się zasmucił. Po chwili zorientował się, że Pesymista skończył opowiadać i czekał na odpowiedź Księcia. Książę nie wiedząc, co powiedzieć, stwierdził:
– Trudno, takie rzeczy się zdarzają. Skoro jesteś taki smutny, to dlaczego nadal ze mną rozmawiasz? – powiedział z wyraźnym zaciekawieniem chłopiec
– Czasem nawet taki smutny człowiek jak ja potrzebuje chwili rozmowy – powiedział ze smutkiem. Mały Książę nie wiedział, co zrobić. Nastała chwila niezręcznej ciszy. Po chwili zastanowienia chłopiec nie chcąc jeszcze bardziej zasmucać Pesymisty, zapytał:
– Co to jest za kwiat? I dlaczego jest taki uschnięty?
– To jest Tulipan, jest uschnięty, bo go nie podlewałem... I tak kiedyś by uschnął – stwierdził pesymistycznie.
– Jesteś beznadziejny, o nic nie dbasz, to dlatego Ci ludzie Cię opuścili! – wykrzyknął Mały Książę, lecz zaraz zrozumiał, że nie powinien tego mówić.
Pesymista spojrzał na Księcia i pomyślał, że może faktycznie to był powód, dla którego ludzie go opuścili. Odszedł od chłopaka i powrócił z jakimś prostokątnym pudełkiem. Otworzył je i pokazał chłopcu zdjęcia ludzi z jego planety. Książę wzruszył się, lecz starał się to jak najmniej okazać, po kilku minutach rzekł:
– Muszę wrócić do mojej róży. Do zobaczenia kiedyś.
– Do widzenia. Pozdrów ją – powiedział zdruzgotany mężczyzna.
Mały Książę spojrzał Pesymiście w oczy i zobaczył coś, czego wcześniej nie widział, dostrzegł blask w jego dużych i wyrazistych oczach. Pożałował tego, że tak szybko się z nim pożegnał. Pomyślał: „Dorośli są prześmieszni i żałośni”. Szkoda było mu Pesymisty. Zrozumiał, jak to jest być samym. Znów przypomniał sobie o Róży i pomyślał ze smutkiem: „Jak mogłem ją tak zostawić?”.
Powrócił na swoją planetę i zobaczył to, czego najbardziej się obawiał, jego ukochana Róża zwiędła. Najpierw zrobił się czerwony ze złości, później z jego oczu popłynęły duże krople wody, były to łzy. I tak Mały Książę został zupełnie sam, jak Pesymista…
Dagmara Walczak


poniedziałek, 14 grudnia 2015

LEKTUROMANIA_praca konkursowa nr3



Powrót do domu

- Hmmm… chyba już jestem na miejscu- powiedział Mały Książę.
- Witaj drogi Panie- rzekł ktoś niedaleko niego. Książę rozejrzał się i zobaczył swoją Różę.
- Witaj Różo, wróciłem!- wykrzyknął do niej.         
- Tęskniłem za Tobą… Bałem się o Ciebie przez całą moją podróż - szepnął Mały Książę. Zza jego placów wyłoniła się jakaś biała kula (bo kulką nie dało się tego nazwać). Zaczęła skakać wokół Księcia i Róży.
- A no właśnie! Byłbym zapomniał… Różo, to jest mój baranek, nie martw się nie zje Cię, bo jest oswojony. O nie! Nie nadałem mu imienia… Jak sądzisz Różo, jak możemy go nazwać?
- Pożeracz! To idealne imię dla niego!- powiedziała naburmuszona Róża… Łatwiej nauczyć czegokolwiek słonia niż zmienić charakter jednej róży przez kilka dni.
- Och Różo, Ty dalej swoje. Mam pomysł! Nazwę go Śnieżynek, bo jest biały jak śnieżka- zawołał Mały Książę.
Potem Mały Książę oddalił się na chwilę z barankiem od naburmuszonej róży, bo ta zdecydowanie potrzebowała trochę samotności, by ochłonąć. Chłopiec przeszedł swą asteroidę wzdłuż i wszerz, by utwierdzić się w przekonaniu, że nic się nie zmieniło. ,,Trudno zmienić coś, jeśli nic się z tym nie robi’’ pomyślał Mały Książę. Zauważył, że baobaby nie rozrosły się tak mocno, jak się tego obawiał.
Na niebie pojawiła się tęcza. Nie ma lepszego zapewnienia, że będzie dobrze - jak piękna, kolorowa i optymistyczna tęcza. Książę przypomniał sobie o swoim przyjacielu, którego poznał na Ziemi… Brakowało mu go - jego wiecznych pytań, uśmiechu i otuchy. Szkoda że już nigdy go nie zobaczy. ,, Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać’’ przypomniał sobie Mały Książę i łza popłynęła mu po policzku. ,,Cóż taka jest kolej rzeczy’’ pomyślał. Śnieżynek  mocno domagał się pogłaskania, więc Mały Książę wytarmosił go za uszami, a ten aż zabeczał ze szczęścia.
-Widzisz Śnieżynku, tam gdzieś jest planeta, na której mieszka twój stwórca- szepnął Chłopiec ze smutkiem w głosie. Baranek zabeczał współczująco na widok wyrazu twarzy Księcia.
- Wiesz… za chwilę ujrzymy coś najpiękniejszego. Trzeba tylko poczekać, jeszcze tylko 2 minuty- powiedział Mały Książę. Po chwili rzekł z radością w głosie.
- Jest ! Widzisz, to jest zachód Słońca, coś najpiękniejszego na świecie, bo on mi przypomina o tym, że „Każdy dzień jak i każda rzecz ma swój początek, ale też musi mieć swój koniec”- powiedział Chłopiec. Zapanowała cisza aż Słońce zupełnie nie znikło.
- Chodź, pójdziemy zobaczyć, czy Róża już ochłonęła i przy okazji zrobię lekki remanent wulkanów- powiedział Książę i ruszył w stronę Róży, za nim brykający Baranek.
- Przepraszam Cię- powiedziała Róża do Chłopca. – Bardzo przepraszam, nie powinnam tak oceniać Śnieżynka - rzekła ze wzrokiem wbitym w coś, co tylko ona widziała. Mały Książę uśmiechnął się do Róży. „Jednak zmieniła się” pomyślał.
- Nic nie szkodzi! A właśnie, jak Ty spędziłaś ten czas, gdy mnie nie było?- zapytał Chłopiec.
Wtedy Róża zaczęła swą opowieść o tym, co robiła podczas jego nieobecności. W trakcie tego Mały Książę ziewnął raz czy dwa, potem zasnął…
,,Świat jest pełen dorosłych, smutku, złości i niepokoju, ale trzeba odnaleźć w sobie dziecko i nadzieję, by żyć całym swoim życiem, bo tylko takie życie jest godne uwagi’’.
Michał Underowicz


czwartek, 10 grudnia 2015

LEKTUROMANIA_praca konkursowa nr 2


Planeta 330
               
Wracając na asteroidę B-612, Mały Książę napotkał jeszcze jedną planetę. Pamiętał, że nigdy wcześniej jej tam nie było. Przepełniała go ciekawość i nie mógł powstrzymać chęci zatrzymania się na niej.
Planeta ta była większa niż pozostałe, które spotkał. Jednak do Ziemi dużo jej brakowało. Wyglądała na zadbaną. Nie było tam ani wulkanów, ani baobabów, ani innych wymagających ciężkiej pracy rzeczy, roślin itp. Jak się później okazało, planetę zamieszkiwały dwie osoby - kobieta i mężczyzna.
- Mały Książę, witaj! Miło Cię widzieć – powiedziała uradowana kobieta.
- Skąd pani zna moje imię?
Nastała grobowa cisza. Kobieta wyglądała na zakłopotaną. Nie wiedziała, co powiedzieć.
- Skąd pani zna moje imię? – pytał Mały Książę, który nigdy nie rezygnował z raz zadanego pytania.
- Wiesz… - zaczął niepewnie mężczyzna. – Bo my jesteśmy twoimi rodzicami.
Sytuacja sprzed minuty powtórzyła się – wszyscy milczeli.
- Jak to rodzicami? Ja nie mam rodziców – nie dowierzał złotowłosy chłopiec.  - A jeśli nimi jesteście, to gdzie byliście, gdy potrzebowałem kogoś bliskiego, gdy pragnąłem przyjaźni, miłości?
- Ciągle byliśmy przy tobie – mówili. – Posłuchaj…
I w tym właśnie momencie Mały Książę dowiedział się wszystkiego. Rodzice tłumaczyli, że to oni czuwali nad całą tą wyprawą, że to oni zadbali o jej przebieg. Chłopiec nie dowierzał. Nie mógł pojąć, dlaczego zorganizowali to w taki, a nie inny sposób. Różne myśli przechodziły mu przez głowę. Momentami uważał, że na pewno go oszukują, momentami, że nie powinien był się nabrać, momentami, że zrobili coś wspaniałego.
- Kochanie, wiemy, że to było trudne doświadczenie, że jesteś dzieckiem, że…
- Że wy jesteście dorośli, a dorośli bywają dziwni – chłopiec dokończył wypowiedź mamy.
- To chyba nie był zły pomysł, bo czegoś się nauczyłeś – powiedziała, po czym zachichotała mama.
Tak, to była prawda. Chłopiec nauczył się bardzo dużo. Poznał świat dorosłych – ich rzeczywistość, zajęcia. Zauważył, że wszyscy są zapracowani, brak im czasu wolnego, czasu, w którym mogliby pomarzyć, dać się ponieść wyobraźni, fantazji.  Stwierdził, że on nigdy taki nie będzie.
- Wiecie co? Dziękuję – powiedział Mały Książę. – Nie jesteście tacy jak inni dorośli, macie trochę wyobraźni. Sam nie wpadłbym na taki pomysł. To była naprawdę ciekawa lekcja.
- Miło nam to słyszeć. Nawet nie wiesz, jak bardzo czekaliśmy na tę chwilę, na ten dzień, kiedy będziemy razem.
- A co z Różą? – zapytał chłopiec ni z tego ni z owego.
- Jest tam, popatrz – tata wskazał na kwiat. – Od dzisiaj to jest nasz dom, nasza planeta. Rozgość się, twoja przyjaciółka już to zrobiła.
Mały Książę pobiegł do Róży. Miał łzy w oczach. Bał się przecież, że już nigdy jej nie zobaczy, a tymczasem miał ją przed oczami. Róża była nadal tak samo piękna. I również ucieszyła się na widok przyjaciela. Teraz oboje płakali. Płakali ze szczęścia.
Żadna z planet nie wzbudziła w chłopcu tak wiele emocji, jak ta. Żadna nie była równie wspaniała. „Dorośli są naprawdę bardzo dziwni, jednak zdarzają się wyjątki”: myślał, gdy położył się do swojego łóżka, na nowej planecie, obok ukochanej Róży i rodziców, którzy o to wszystko zadbali.
 Karolina Łuczak


wtorek, 8 grudnia 2015

LEKTUROMANIA_praca konkursowa nr 1



Mały Książę  na planecie Oszusta

Kolejną planetą, którą odwiedził Mały Książę była pusta planeta. Czy jednak na pewno? Kiedy Mały Książę postawił na niej pierwszy krok, planeta zadrżała. Zmieniła się...  Była teraz niewielką planetką wielkości jego własnej. Miała 3 wulkany, jeden wygasły i dwa czynne. Znajdował się tam również kwiat.
-Och!- krzyknął Książę – Ten kwiat  wygląda zupełnie jak moja Róża!
Faktycznie, wyglądał prawie jak jego Róża, może był tylko troszkę bardziej wyblakły. Chłopiec wielce zadowolony z tego, co zobaczył zaczął się powoli do niego zbliżać...
-Witaj!- usłyszał głos, który był bardzo podobny do głosu jego Róży. Spojrzał więc na kwiat  z zaciekawieniem, gdy nagle tuż przed jego stopami wyrosła migocząca postać. Świeciła i świeciła, aż w końcu ukazała się w pełnej okazałości. Był to chłopiec, miał blond czuprynę, a na twarzy miły uśmiech i oczy ciekawskiego dziecka.
Mały Książę otworzył usta i jedyne co zdołał z nich wydobyć, to:
- Eee... Ty, ty... - To był pierwszy raz, kiedy temu Małemu chłopcu zabrakło słów.
-Tak! Wyglądam zupełnie jak ty!-  dokończył chłopiec.
Gdy Mały Książę odzyskał już mowę, wydukał:
- Aaaa, jak się nazywasz?
- Zwą mnie Małym Księciem, a Ciebie?
- Zwą Cię? Kto Cię zwie, skoro ta planetka jest pusta! A zresztą  Mały Książę to moje imię! - rozpaczał malec.
W końcu przybył na tę dziwną planetkę w gości, a tu same przykrości. To przecież on jest Małym Księciem! To jego planeta ma trzy wulkany - jeden wygasły i dwa czynne. To przecież jego kwiat jest Różą! To on odbywa podróże po galaktyce! Wnet zauważył, że Oszust (bo tak Go sobie chłopiec nazwał) uśmiechnął się. Lecz to nie był przyjazny uśmiech, który zwykł pojawiać się na twarzy Małego Księcia, kiedy tylko spotkał kogoś nowego i niezwykłego. Był to szyderczy uśmiech Oszusta.
Mały Książę szybko odwrócił się na pięcie i poszedł przed siebie.
„Co za dziwny Oszust! Nie rozumiem dorosłych, którzy podszywają się pod innych. Ach, Ci dorośli…” : pomyślał Mały Książę. I tak rozmyślając, wyruszył w dalszą podróż i nie śmiał się nawet obejrzeć, bo przed oczami ciągle widział uśmiech Oszusta...
Paulina Pawlik


niedziela, 6 grudnia 2015

LEKTUROMANIA_edycja 2015


LEKTUROMANANIA_KONKURS_edycja 2015

TEMAT PRACY LITERACKIEJ:
Napisz dodatkowy rozdział książki opisujący pobyt
Małego Księcia na jeszcze jednej, wymyślonej przez Ciebie,
planecie

Wszystkim Fanom Małego Księcia, którzy wzięli udział w tegorocznej edycji LEKTUROMANII bardzo serdecznie dziękujemy :-)
W związku z tym, że konkurs cieszył się naprawdę sporym zainteresowaniem, a Wy wykazaliście się ogromną pomysłowością, podtrzymujemy napięcie i jeszcze nie ogłaszamy zwycięzcy...
"Prawdziwy zwycięzca nigdy nie przestaje się starać i nigdy nie stara się przestać" - dlatego do końca grudnia będziemy sukcesywnie umieszczać na blogu wyróżnione prace, dzięki temu sami będziecie mieć możliwość zagłosowania na tę, która najbardziej Wam się podoba.
Zachęcamy do głosowania

INSTRUKCJA GŁOSOWANIA:
1. Zaglądacie na naszego bloga.
2. Czytacie zamieszczoną pracę konkursową.
3. Jeśli praca Wam się spodoba, klikacie.
4. Jeśli nie, czekacie na kolejną pracę, którą umieścimy i znowu postępujecie wg instrukcji (patrz punkt 1)
Pierwszej wyróżnionej pracy spodziewajcie się już jutro