poniedziałek, 21 października 2013

Wakacyjna zmiana


Jestem Monika i mam szesnaście lat. Do poprzednich wakacji byłam niemiłą i nieposłuszną dziewczyną, której opinia nie była zbyt dobra. Co takiego więc stało się w tamte wakacje ?
Wyjechałam z mamą nad morze. Była to ucieczka od zanieczyszczonego środowiska,  jak wspominała mama. Ne tryskałam radością, słysząc o wyjeździe z moją czepiającą się o wszystko matką. Miałam jej dosyć.
Kiedy znalazłyśmy się na miejscu, mój humor był jeszcze gorszy. Rozpakowywanie się przebiegło w nieprzyjemnej atmosferze, a mama pogarszała sprawę, pouczając mnie jak mam układać ubrania w szafie.
Następnego dnia moja rodzicielka zakazała mi wychodzenia bez niej z hotelu, ponieważ nie podobało jej się moje zachowanie poprzedniego dnia. Obrażona spędziłam poranek ze słuchawkami w uszach. Na szczęście po południu przyszło zbawienie. Wybrałyśmy się razem na plażę. Słońce,  piasek, woda i spokój. Tego było mi trzeba. Przez parę godzin wygrzewałam się na kocu i nie zwracałam uwagi na nic. W pewnej chwili poczułam zimną ciecz na nogach. Gdy otworzyłam oczy, okazało się, że to mama polała mnie wodą od stóp do głów.
- Mamo! – krzyknęłam wściekła. – Co ty robisz?!
- Nic. To tylko żart – powiedziała całkiem spokojnie.
- Niezły mi żart – burknęłam pod nosem. Weszłam do morza, bo i tak byłam już mokra. Postanowiłam więc trochę popływać.
            Kiedy wychodziłam z wody zauważyłam, że zgubiłam bransoletkę, którą wcześniej miałam na ręku. Założyłam okularki i zanurkowałam, aby jej poszukać. Płynęłam w głąb morza. Nigdzie nie widziałam zguby. Na raz zahaczyłam strojem kąpielowym o kamień. Nie potrafiłam się uwolnić. Brakowało mi powietrza. Zrobiło mi się ciemną przed oczami. Straciłam przytomność…
Obudziłam się na łóżku. Obok mnie na krześle siedziała piękna kobieta. Miała brązowe, długie włosy, podłużną twarz i była ubrana w długą niebiesko-zieloną suknię.
- O, nareszcie się obudziłaś – powiedziała melodyjnym głosem - pewnie się zastanawiasz, gdzie jesteś. Znajdujemy się w stolicy morza. W samym sercu Świata. Ja nazywam się Aria i jestem władczynią tego miejsca.
- Ach, dobrze wiedzieć – powiedziałam z kpiną. – Gdzie jest ukryta kamera?
- Nie ma. Jesteś tu, aby się zmienić. Też kiedyś byłam taka jak ty: nieznośna, nieposłuszna i wścibska. To miejsce mnie jednak zmieniło. Ciebie też powinno.
Nie wierzyłam w to, co mówiła ta kobieta. Myślałam, że jest obłąkana. Wstałam z łóżka. Otworzyłam ogromne drzwi. Chciałam wyjść, ale powstrzymały mnie ostrza włóczni, które skrzyżowały się przed moją twarzą.
- Kochana. Nie wyjdziesz stąd dopóki nie zmienisz swojego postępowania – powiedziała stanowczo Aria.
- Co to w ogóle ma do rzeczy? Jedna zła dziewczyna więcej czy mniej nie zrobi różnicy – stwierdziłam.
- Właśnie, że zrobi. Chodź pokażę Ci dlaczego – mówiła władczyni. Prowadziła mnie przez długi korytarz.  Weszłyśmy do dużego pomieszczenia z ekranem. Wyświetlił się na nim obraz Ziemi. Jednak różnił się trochę od animacji, którą znałam. Zamiast zielonych i niebieskich obszarów były tylko brązowe i żółte.
- Tak będzie wyglądać Ziemia, jeżeli ludzie się nie zmienią. Każda kłótnia, wypowiedziane słowo w złej intencji, a przede wszystkim takie osoby jak ty niszczą ten Świat – mówiła Aria. Zamurowało mnie. Serce zabiło szybciej. Ten widok, który zobaczyłam mnie naprawdę uderzył. Przypomniała mi się każda kłótnia z mamą i rówieśnikami. Zakręciło mi się w głowie... Usiadłam na podanym przez władczynię krześle.  Co mam z tym wszystkim zrobić?
- Widzę, że rozumiesz. Jeśli się zgodzisz zostać jakiś czas, nauczę cię jak być dobrą. Co ty na to? – zapytała Aria. Nie wiem dlaczego, ale się zgodziłam. Chciałam przemiany.
            Minął miesiąc. Władczyni codziennie uczyła mnie jak postępować. Byłam inną osobą. Dostałam pozwolenie na powrót do domu. Odzyskałam bransoletkę. Wypłynęłam na powierzchnię morza. Zobaczyłam mamę leżącą na kocu. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
- Dziecko, co ci się stało? – zapytała zaskoczona.
- Tak za tobą tęskniłam – odpowiedziałam.
- Nie było cię dosłowne pięć minut !
- Ale… Faktycznie. Przepraszam za moje zachowanie.
- Och… Wszystko w porządku skarbie – pogłaskała mnie po głowie mama.
            Od tamtej pory z mamą dogaduję się świetnie. Tamte wakacje rzeczywiście zmieniły mnie. Na zawsze.

Oliwia Kasperska