czwartek, 16 maja 2013

Bajkopisarze są wśród nas...


Według Szkolnego słownika wiedzy o literaturze BAJKA to gatunek literacki, wywodzący się ze starożytnej Grecji. Tradycja przypisuje udoskonalenie tego gatunku Ezopowi (VI w. p.n.e.). Już wtedy bajka pełniła funkcje dydaktyczne.Tak naprawdę jednak bajką jako gatunkiem zainteresowało się dopiero oświecenie (XVII-XVIII wiek) i wtedy właśnie staje się ona podstawowym gatunkiem moralizatorskim i dydaktycznym. Ówcześni bajkopisarze to przede wszystkim Ignacy Krasicki czy Jean de La Fontaine. Któż z nas bowiem dzisiaj nie zna bajki o przebiegłym lisie i naiwnym kruku, w której morału możemy doszukać się już na początku utworu (Bywa często zwiedzionym, kto lubi być chwalonym). A propos morału, to oczywiście bajka powinna go zawierać. Morał może być wyraźnie zasugerowany, albo podany wprost. Tyle teorii…
Uczniowie klas 3d i 3e postanowili wykorzystać swoją teoretyczną wiedzę i sprawdzić się w roli bajkopisarzy. Poniżej przedstawiam Wam ich „radosną twórczość”. Muszę przyznać, że niektórych tekstów nie powstydziłby się sam mistrz Ignacy Krasicki. Mam nadzieję, że Wasze zdanie będzie podobne… 
EM

Psy

Rzekł pies wystawowy do zwykłego burka:
„Pochodzisz brudasie z cuchnącego podwórka,
Ja mam medale i same wygody!”.
Odrzekł mu burek: „Jesteś przemądrzały, przekorny, swawolny.
Ja jestem może burkiem, ale za to wolny!”.
                                                                     /Łukasz Spendel/


   

Bawół i bawolica

Bawola para na pastwisko się wybrała.
Bawolica ostrożna, więc obżerać się nie chciała.
Bawół przekorny, więc na złość miłości nażarł się do sytości,
a gdy wilki na pastwisko wpadły i uciekać była pora,
skurcz złapał bawoła.
                                                                      /Łukasz Spendel/


  

Znajda

W odległej krainie,
gdzieś na końcu świata,
mieszkała rodzinka:
synek, mama, tata.

Pieniędzy nie mieli,
z darów ziemi żyli,
co wyrosło zjedli
i nowe sadzili.

Jaś, tak się nazywał
syn tego rolnika,
często sam do lasu
po drewno pomykał.

W lesie dnia pewnego,
gdy za drzewem chodził
znalazł psa rannego,
duch z niego uchodził.

Na nic nie zważając,
Jaś opatrzył mu rany
i ostatni kęs chleba
został mu oddany.

I tak pies wszedł w rodzinę,
choć ciężka jej dola,
jednak już niebawem
odwdzięczyć się zdołał.

Gdy po ciężkiej pracy
wszyscy twardo spali,
od iskry z kominka
ogień się zapalił.

Czujny pies-przyjaciel
musiał się natrudzić,
by śpiącą w płomieniach
rodzinkę wybudzić.

O psim bohaterstwie
rozniosła się wieść,
ludzie z innych wiosek
chcieli pomoc nieść.

Rodzinnej niedoli
ludzie zaradzili.
odtąd w szczęściu, dostatku
wszyscy razem żyli.

Teraz wielki morał
przedstawię tu Wam:
niosąc innym pomoc,
otrzymasz ją sam.
                                                   /Adam Kemicer/


Mucha

W internecie mucha informacji szukała
na temat choroby, na którą według niego (internetu) umierała.
Bóle, obrzęki, kaszel suchy –
czyżby to był prion zabijający muchy?
Mucha padła, pogrzeb wielki,
a przyczyną śmierci był jęczmień niewielki.
                                                      /Bartek Sendek/ 


Koń i chłop

Pewien chłop posiadał konia.
Dbał o niego – karmił, sprzątał.
Koń był jednak nieszczęśliwy,
bo wolności pragnął zaznać.
Gdy już uciekł, wrócił rychło,
bo zrozumiał, co utracił.
                                                 /Przemek Freus/


Niedźwiedź i myśliwy

Idzie myśliwy przez las i podśpiewuje:
„Na polowanko, na polowanko!”.
Z tyłu wychodzi niedźwiedź,
klepie go po ramieniu i mówi:
„Zamiana ról!”.
I tak właśnie myśliwy stał się zwierzyną.
                                                      /Przemek Freus/


Wiewióreczka

Mała wiewióreczka mamy nie słuchała,
zamiast orzeszków cukiereczki zjadała.
Gdy ząbki straciła, orzechy jeść chciała,
lecz było za późno, bo gryźć czym już nie miała.
                                                    /Kinga Grzyb/