Janosch, popularny na świecie autor i ilustrator książeczek dla dzieci (m.in. Ach, jak cudowna jest Panama, w której stworzył Misia i Tygryska - bohaterów całego cyklu), w legendarnej już powieści Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny w drapieżny i groteskowy sposób opisał krainę zapamiętaną ze swojego dzieciństwa, które przeżył w małej robotniczej osadzie na obrzeżach Zabrza. W pierwszym polskim wydaniu (1975) powieść została ocenzurowana i dopiero w nowej edycji (2011) fragmenty opowiadające o „wyzwoleniu” Śląska i wyczynach Armii Czerwonej docierają do polskiego czytelnika.
Do czasu ukazania się Piątej strony świata Kazimierza Kutza Cholonek… pozostawał jedyną wielką powieścią o Śląsku, powieścią najprawdziwszą – i najzabawniejszą...
Krzysztof Herman "pełną wersję" Cholonka... przeczytał i postanowił podzielić się z Nami swoimi spostrzeżeniami...
Napisana przez Horsta Eckerta (bardziej znanego jako „Janosch”) powieść Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny (Cholonek oder Der liebe Gott aus Lehm), jest dziś uznawana za najlepszą książkę o Śląsku, a o samym Janoschu mówi się Ojciec literatury górnośląskiej. Choć książka jest mało znana w kręgach młodzieżowych, a do niedawna była prawie niedostępna, zasługuje na miano najlepszej. Dlaczego mówiąca o Śląsku, wydana w Niemczech książka, została przetłumaczona na język polski i wydana w czasach, gdy Polska była totalitarnym, socjalistycznym państwem? By udowodnić że ludność tu mieszkająca jest po prostu… głupia? Efekt na szczęście osiągnięto jednak zupełnie inny – powieść nie ośmieszyła Ślązaków, lecz stała się ich symbolem.
Zacznijmy od tego, że Cholonek... nie jest smutną opowieścią o męczeństwie i walce. Nie ma patosu i kreowania kryształowo dobrych ludzi bez skazy, patriotów bez wad. Cholonek... jest zabawną powieścią o życiu najuboższej warstwy społecznej mieszkańców Zabrza. Bohaterowie są ordynarni i barzo prości, często piją, gwałcą i uciekają się do przemocy... Pomimo tego każdy z nich ma ambicje by zostać w życiu „kimś”. By coś osiągnąć, wybić się poza obszary nędzy. Jedni noszą nazwiska polskie (np. Wieczorek) inni niemieckie (np. König). Jedni popierają nazistów i zapisują się do NSDAP, inni uważają, że to złe. Polacy? Niemcy? Ślązacy… Większość nie uważa się ani za Polaków, ani za Niemców.
Zacznijmy od tego, że Cholonek... nie jest smutną opowieścią o męczeństwie i walce. Nie ma patosu i kreowania kryształowo dobrych ludzi bez skazy, patriotów bez wad. Cholonek... jest zabawną powieścią o życiu najuboższej warstwy społecznej mieszkańców Zabrza. Bohaterowie są ordynarni i barzo prości, często piją, gwałcą i uciekają się do przemocy... Pomimo tego każdy z nich ma ambicje by zostać w życiu „kimś”. By coś osiągnąć, wybić się poza obszary nędzy. Jedni noszą nazwiska polskie (np. Wieczorek) inni niemieckie (np. König). Jedni popierają nazistów i zapisują się do NSDAP, inni uważają, że to złe. Polacy? Niemcy? Ślązacy… Większość nie uważa się ani za Polaków, ani za Niemców.
Akcja powieści zaczyna się w latach trzydziestych XX wieku i kończy już po wojnie. Książka opowiada historię rodziny Cholonków – rodziny o polskich korzeniach, żyjącej na niemieckim Śląsku, w należącym do kopalni familoku. Zmagają się oni z wielką biedą, z której wychodzą dzięki założeniu sklepu. Sukces swój zawdzięczają nazistom. Stanisław Cholonek (głowa rodziny) popiera NSDAP i chce być prawowitym Niemcem, ale tylko po to, by normalnie i godnie żyć. Popieranie nazistów nie przeszkadza mu w tym, by pracować w sklepie należącym do Żyda. Chęć osiągnięcia czegoś w życiu i przeżycia w trudnych czasach rządów Hitlera, są jedynymi powodami, dla których prosty Cholonek chce być Niemcem i popiera NSDAP. Jeszcze większe ambicje ma jego żona – Michcia. Razem mają syna – Adolfa. Jest on bardzo zamknięty w sobie i cichy, przez co mocno gnębiony przez „kolegów” z klasy. Katastrofalny wpływ na Adolfa ma przygłupi ksiądz tamtejszej parafii.
W maju 1945 Armia Czerwona „wyzwala” Śląsk - syn Cholonków zostaje zabity przez „kolegów” (ten pieron miał w szkole zawsze chleb z kiełbasą), zagorzały nazista o nazwisku Pelka ginie w obronie miasta, a jego zwęglone ciało zwisa z trzeciego piętra jednego z budynków. Cholonkowie uciekają do Niemiec. Rosjanie zbiorowo gwałcą kobiety, dochodzi także do mordów. Administrację przejmują Polacy...
Choć czasy nie są zbyt wesołe, a losy bohaterów często tragiczne, powieść jest raczej zabawna - nasycona groteskowym humorem, często balansującym na granicy dobrego smaku. Wątpię jednak, by powieść rozśmieszyła miłośników np. Świata według Kiepskich czy innych tego typu „ambitnych” produkcji.
Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny to powieść o Ślązakach bez żadnej cenzury. Szczera, aż do bólu. Ta zabawna powieść na Śląsku stała się kultową, ponieważ opowiedziano w niej także historię narodu, który zawsze dla kogoś był gorszy. Naród Śląski, któremu odmawia się nawet możliwości mówienia o sobie w ten sposób jest narodem, który zawsze stawiano przed niezwykle trudnymi wyborami. Podpisać Volkslistę i żyć, czy wydać na siebie wyrok śmierci, identyfikując się z Polską? Ci, którzy nie podpisali, często ginęli z rąk Niemców. Ci którzy podpisali, umierali już po wojnie np. w podlegającym polskiemu Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego, obozie koncentracyjnym w Świętochłowicach Zgodzie.
Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny to niewątpliwie książka warta polecenia wszystkim – bez względu na to, czy ktoś się interesuje historią czy nie, jest Polakiem czy Niemcem, Ślązakiem czy Szkotem...
Krzysztof Marek Herman