Po rozmowie z pewnym/ą rówieśnikiem/rówieśniczką – nazwijmy go/ją XYZ[1] – zdałem sobie sprawę z tego, jak źle rozmawia się z kimś, kto nie szanuje swojego języka. Jak żałośnie brzmiał/a XYZ, próbując zabłysnąć żałosnym „cool story bro” i serią słów równie żałosnych. Język naszpikowany słowami i zwrotami z języka angielskiego brzmi groteskowo! Równie zabawnie brzmi w moim odczuciu popularny zwrot „ogarnij się”.
Zacznijmy od tego, co przywędrowało do nas z Wielkiej Brytanii. Jeżeli istnieje polski odpowiednik danego słowa (zwrotu), to stosowanie słów angielskich jest bezcelowe. Rozmówcy nie wydamy się inteligentniejsi czy mądrzejsi. Wprost przeciwnie. Weźmy też pod uwagę, że w dzisiejszych czasach znajomość języka angielskiego, a tym bardziej jego podstawowych słów nie jest niczym wyjątkowym…
Również przytaczany zwrot „ogarnij się” jest dla mnie smutnym dowodem na to, że wiele osób nie zastanawia się nad tym, jak mówi. „Ogarnij się” stało się najczęściej słyszanym na korytarzach szkoły powiedzeniem. Można by było to, co chce się powiedzieć ująć zupełnie inaczej, ale po co - kiedy można ryknąć z głupawą miną równie głupkowate „ogarnij się!!!”. Równie głupkowatym zwrotem jest „halo”, które ma rację bytu tylko wtedy, kiedy jest użyte przy odbieraniu telefonu. „Halo” (oczywiście wymawiane z modnego j. angielskiego) właściwie nie ma konkretnego znaczenia – wg encyklopedii PWN jest to słowo używane w celu przywołania kogoś lub zwrócenia na siebie czyjejś uwagi. Gdy przechodzę obok kilku rozmawiających ze sobą dziewcząt i słyszę „no halo!” - to aż chce mi się śmiać…
Nawet popularne „masz jakiś problem?” nie brzmi dobrze. Zwrot wytarty, słyszany już setki razy, brzmiący sztucznie i prymitywnie. Wszystkie te wyrażenia przytaczane wyżej nic do dyskusji nie wprowadzają, raczej sprowadzają. Sprowadzają naszą rozmowę do przysłowiowego rynsztoka.
Niektórzy ludzie powinni zastanowić się nad tym, jak mówią. Język świadczy o naszej kulturze – kultura świadczy o inteligencji bądź jej braku. Wiem – nie należy książki oceniać po okładce a ludzi po ubraniu, ale kto powiedział, że nie można oceniać po języku i zachowaniu?
Krzysztof Marek Herman