wtorek, 8 listopada 2016

Praca konkursowa nr 2

INSTRUKCJA GŁOSOWANIA:
1. Zaglądacie na naszego bloga.
2. Czytacie zamieszczoną pracę konkursową.
3. Jeśli praca Wam się spodoba, klikacie.
4. Jeśli nie - czekacie na kolejną i znowu postępujecie wg instrukcji :)

PRACA KONKURSOWA nr 2

Monotonność

Pewnego dnia Mały Książę postanowił ponownie wyruszyć w podróż. Uznał, że celem jego krótkiej wyprawy będzie planeta, którą niedawno zauważył. Była mniejsza niż Ziemia, ale większa niż jego własna. Chciał zobaczyć, co się na niej znajduje i kogoś poznać. Przypomniał sobie planetę Pijaka i miał nadzieję, że po tej podróży nie będzie czuł takiego smutku, jak po tamtej.
            Jak co dzień rano posprzątał planetę: podlał różę, wyczyścił wulkany oraz powyrywał parę krzaków baobabów. Po wszystkich czynnościach zaczął rozmyślać o tym, co może znaleźć na nieznanej dotąd planecie. Chciał od razu wyruszyć, ale postanowił wziąć ze sobą baranka, którego dostał od człowieka z Ziemi. Pogrążył się w marzeniach i siedział tak przez kilka minut aż zauważył, że dzień skłania się ku końcowi. Następnego dnia, posprzątał planetę, wziął baranka, na koniec pożegnał się z różą i był już gotowy do drogi.    
            Kiedy przybył na planetę, poczuł coś bardzo miękkiego i śliskiego pod stopami. Spojrzał w dół i bardzo się zdziwił, widząc kartki, które wyglądały, jakby pochodziły z książek. Rozejrzał się wokół siebie. Kilka metrów przed sobą zobaczył tabliczkę z narysowaną strzałką, według której miał iść prosto przed siebie. Co kilkadziesiąt kroków natrafiał na kolejne strzałki. Po pięciu takich strzałkach w końcu zauważył w oddali budynek. Był szczerze zdziwiony, ponieważ uważał, że planeta ta była o wiele mniejsza. Podszedł powoli do drzwi i zapukał. Nikt mu nie odpowiedział. Złotowłosy chłopczyk był bardzo ciekawy, co może znajdować się w środku, więc nie krępując się, wszedł do środka. Pomyślał sobie: „Przecież zapukałem. Nie mam się, czego wstydzić”. To pomyślawszy, otworzył wielkie, drewniane drzwi z wyrzeźbionymi na nich winoroślami i przestąpił próg. W środku było wiele regałów, które były drewniane i rzeźbione w podobny sposób, co drzwi, ale to nie regały przyciągnęły uwagę księcia, a masywne książki, które na nich leżały. Dużo z nich wyglądało na spłowiałe i stare. Kiedy pooglądał całe pomieszczenie, zauważył coś na kształt biurka w centralnej części budynku. Nie było do końca widać czy to na pewno biurko, ponieważ wszędzie wokół leżały książki. Chłopiec podszedł do biurka i gdy wyciągnął rękę, aby dotknąć ksiąg, usłyszał za sobą głos:
 - Nie dotykaj! Wszystko musi być w tym miejscu, w którym jest, inaczej cały mój wysiłek pójdzie na marne.
Złotowłosy obrócił się w stronę głosu i jego oczom ukazała się niska kobieta. Miała poszarzałe włosy upięte w niechlujny kok, a na nosie okulary z grubymi oprawkami. Książę zrobił zdziwioną minę i spytał:
- Kim pani jest? I co to za miejsce?
Kobieta uśmiechnęła się pobłażliwie i odpowiedziała.
 - Jesteśmy w największej bibliotece w całym wszechświecie. Są tu książki z każdego zakamarka świata. Kim ja jestem? Jestem osobą, która się tymi wszystkimi skarbami opiekuje.
Chłopczyk uśmiechnął się.
 - To chyba nie jest bardzo trudna praca, prawda?
Bibliotekarka zwróciła wzrok w stronę swoich ukochanych skarbów. Po chwili namysłu odpowiedziała.
- Wydaje się być łatwa, ale codziennie muszę przeczytać przynajmniej pięć z nich, aby nie zostały zapomniane, ponieważ wtedy zamieniają się w pył, a ich mądrość znika. Może na pierwszy rzut oka wydaje się być to przyjemne, ale to bardzo wielka odpowiedzialność. Wyobrażasz sobie, co by się stało gdybym zaniedbała książkę o pielęgnowaniu roślin? Wszyscy zapomnieliby jak zajmować się kwiatami. Z przyjemnością jeszcze bym z tobą porozmawiała, ale przeczytałam dzisiaj dopiero jedną książkę, więc, jak zapewne rozumiesz, muszę usiąść i zacząć czytać kolejną.
Mały Książę był pełen podziwu, że ktoś tak bardzo poświęca się dla innych. Z ciekawości zapytał:
- A kiedy już pani przeczyta te książki, to, co pani robi?
Kobieta spojrzała na niego zdziwiona.
 - Jak to, co? Czytam kolejną. I tak cały czas. Jak skończę jedną, to zaczynam drugą, a jak skończę drugą, to zaczynam trzecią. Rozumiesz?
Chłopiec pokiwał głową, odwrócił się i wyszedł z biblioteki. W drodze powrotnej pomyślał „Dorośli są bardzo dziwni, czasami tak bardzo wierzą w swoje idee, że zapominają o innym życiu. Co mi da przeczytanie książki o pielęgnacji kwiatów, skoro nie mam czasu, aby je choćby posadzić. Chyba nigdy ich nie zrozumiem”.
Potrząsnął głową. Kiedy wrócił na swoją planetę, usiadł na krześle i popatrzył na zachód słońca, w duchu ciesząc się, że nie jest dorosły i ma swoją różę, swojego baranka oraz swoją małą, kochaną planetę.
Wiktoria Bambynek